zdjecia-zwierzat.com |
Pies to nie tylko radość z zabawy, spacerów i wspólnego leżenia na kanapie. Pies to przede wszystkim odpowiedzialność. Dopiero dobrze wychowany pies, nad którym właściciel jest w stanie zapanować daje nam powody do radości.
Odpowiedzialność można rozdzielić na dwa kierunki, które po części wiążą się ze sobą : odpowiedzialność względem psa oraz odpowiedzialność za zachowania psa.
Ten pierwszy typ wydaje się jasny. Każdy posiadacz psa wie, że trzeba pupila nakarmić i wyprowadzić na spacer. Nie każdy zdaje sobie jednak sprawę, że pies to stworzenie społeczne, przez co wymaga kontaktu z człowiekiem. Mam tu na myśli jakąś relację, która łączy właściciela z psem, a nie jedynie współistnienie. Można to osiągnąć poprzez zabawę, szkolenie lub inne czynności związane z predyspozycjami danej rasy (np. psie sporty).
pieski.net |
Kwestia odpowiedzialności za czyny własnego psa stanowi większy problem, przede wszystkim dlatego, że mało się o niej mówi. Nie mam tutaj na myśli sprzątania po własnym psie, chociaż zgadzam się, że tak właśnie należy robić.
Chciałabym jednak skupić się na innym problemie: psów biegających luzem, nie reagujących na komendę „do mnie”. Muszę przyznać, że kiedy widzę właściciela, przed którym biegnie luzem, rozradowany pies staję się bardzo czujna. Wielu, z biegających luzem psów nigdy nie została nauczona komendy "o mnie" lub "noga", czy jakiejkolwiek innej, komendy przywołującej. Dodatkowo często są to psy rozpieszczone i "wchodzące właścicielowi na głowę", a takie mogą wykazywać agresywne zachowanie.
Chcę zwrócić uwagę, że większość właścicieli zachowujących się w ten sposób posiada psy ras tzw. nieagresywnych : goldeny, spaniele, labradory i wydaje im się, że tego typu zachowanie nie stanowi problemu. Tymczasem może być zupełnie inaczej. Psy biegające luzem często podbiegają szybko i z zaskoczenia do czworonogów na smyczy. Zazwyczaj nie bawią się "rytuały powitalne", a zaskoczony pupil na smyczy może zareagować obronnie i zaatakować. Dodatkowo psy na smyczy mają ograniczone możliwości wysyłania sygnałów uspokajających, co dodatkowo może zwiększyć napięcie całej sytuacji. Ponadto nie każdy pies ma ochotę witać się z innymi czworonogami (np. psy lękliwe lub z innymi problemami), a na smyczy nie ma jak tego uniknąć, gdy podbiega do niego "luźny" pies. Wszystko to może zakończyć się sporym stresem dla obu zwierząt (oraz właściciela), a nawet pogryzieniem. Niestety, zazwyczaj właściciel, który spuszcza niewychowanego psa ze smyczy nie ponosi żadnej odpowiedzialności, a pamiętajmy, że każde spięcie między psami jest dla nich bardzo stresujące. Częste „psie” konflikty prowadzą do późniejszy przejawów agresji względem wszystkich psów, co jest reakcją obronną czworonoga. W skrócie : właściciel, który nie pilnuje psa, może wyrządzić krzywdę zarówno swojemu jak i napotkanemu psu, który ma odpowiedzialnego opiekuna.
Piszę o tym, ponieważ sama doświadczyłam podobnych problemów. Mój pies miał dwa poważne, przykre spięcia z innymi czworonogami. Od tej pory stał się niepewny, lękliwy i agresywny do każdego napotkanego psa. Pracowałam z nim kilka miesięcy i udało nam się to złagodzić. Agresja prawie zanikła. Zdarzały się sporadyczne „napady”, gdy spotykaliśmy psy dużo od niego większe. Większość naszej pracy idzie jednak na marne po ciągłych spotkaniach psów, biegających luzem bez nadzoru. Niestety większość tych psów jest większa od mojego pupila, podbiega do niego szybko i bez zastanowienia. Są to często młode psy (mój ma już 8 lat), które chcąc się bawić, nie tracą czasu na „psie powitania”. Sytuacje te strasznie stresują mojego psa, który często reaguje agresywnie. Niestety rzadko kiedy udaje mi się porozmawiać sensownie z właścicielem, który zazwyczaj udaje, że przecież nic się nie stało:/ Czasami zdarza mi się również obserwować sytuacje, kiedy właściciel udaje, że to nie jego pies.... Pytanie: jak mogę w spokoju wyprowadzać psa, kiedy dookoła kręci się tylu nie odpowiedzialnych posiadaczy (bo właściciel to w ich przypadku zbyt mocne słowo).
Chciałabym zaznaczyć, że mam zastrzeżenia jedynie do osób, które nie wychowują swoich psów, a nie do tych, które są w stanie zapanować nad swoimi pociechami. Sama uwielbiam patrzeć jak mój pies cieszy się wolnością. Wiem, jednak, że gdy użyję komendy „do mnie” lub „noga” pies przybiega w 90% przypadków. Ze względu na pozostałe 10% staram się wybierać miejsca z ograniczoną ilością psów, lub takie pory, kiedy nie ma ich wiele w parku. Niestety ludzie nie zdają sobie sprawy, że pies nie przyjdzie do nich, gdy go tego wcześniej nie nauczą. Poza tym należy zaoferować mu coś „w zamian”, gdy my, sami w sobie, nie jesteśmy jeszcze dla niego wystarczającą zachętą. Przesadzam? Zdziwiliby się Państwo jak długo ludzie próbują przywołać swoje psy….
Kolejna kwestia jest dla mnie zaskakująca. Często, gdy spotykam w pobliżu biegającego luzem psa proszę właściciela, by go przytrzymał. Słyszę w odpowiedzi, że jego pies nie zrobi mojemu krzywdy. Czy zdajecie sobie Państwo sprawę, że to Państwa pies może zostać pogryziony, jeśli odpowiednio się nim nie zaopiekujecie? Dopiero odpowiedź, odrobinę ostrzejszym tonem, że owszem, ale to mój pies może zaatakować, skłania ludzi do refleksji, a i tak nie zawsze. Należy pamiętać, że o psiej walce decydują obydwa psy!
Odrębną i jakże zaskakującą dla mnie kwestią, (dla której nawet nie potrafię stworzyć komentarza) jest wypuszczanie psa na spacer i czekanie na niego w kapciach, na klatce schodowej. Niesamowity jest widok pupila, który wybiega na maleńki, zadbany trawniczek, by obsiusiać tabliczkę z zakazem wyprowadzania psów, po czym wrócić do właścicielki w kapciuszkach.
Wielu z nas, posiadaczy psów, zdaje sobie sprawę, że nie spełnia w 100% potrzeb swojego pupila, co jest zupełnie zrozumiałe. Uważam jednak, że jedynie Ci z nas, którzy mają tego świadomość dążą do ciągłego ulepszania swoich możliwości w tej dziedzinie. Dlatego tak ważne jest, by mówić o psich potrzebach i relacjach pomiędzy psem a człowiekiem oraz samymi psami. Czasem wystarczy krótka, sympatyczna rozmowa z sąsiadką, by ta zaczęła bawić się ze swoim psem, a nie jedynie go karmić i wyprowadzać na spacer.
tapeta-czarny-pyszczek-szczeniak.na-pulpit.com/ |
Piszę o tym, ponieważ sama doświadczyłam podobnych problemów. Mój pies miał dwa poważne, przykre spięcia z innymi czworonogami. Od tej pory stał się niepewny, lękliwy i agresywny do każdego napotkanego psa. Pracowałam z nim kilka miesięcy i udało nam się to złagodzić. Agresja prawie zanikła. Zdarzały się sporadyczne „napady”, gdy spotykaliśmy psy dużo od niego większe. Większość naszej pracy idzie jednak na marne po ciągłych spotkaniach psów, biegających luzem bez nadzoru. Niestety większość tych psów jest większa od mojego pupila, podbiega do niego szybko i bez zastanowienia. Są to często młode psy (mój ma już 8 lat), które chcąc się bawić, nie tracą czasu na „psie powitania”. Sytuacje te strasznie stresują mojego psa, który często reaguje agresywnie. Niestety rzadko kiedy udaje mi się porozmawiać sensownie z właścicielem, który zazwyczaj udaje, że przecież nic się nie stało:/ Czasami zdarza mi się również obserwować sytuacje, kiedy właściciel udaje, że to nie jego pies.... Pytanie: jak mogę w spokoju wyprowadzać psa, kiedy dookoła kręci się tylu nie odpowiedzialnych posiadaczy (bo właściciel to w ich przypadku zbyt mocne słowo).
Chciałabym zaznaczyć, że mam zastrzeżenia jedynie do osób, które nie wychowują swoich psów, a nie do tych, które są w stanie zapanować nad swoimi pociechami. Sama uwielbiam patrzeć jak mój pies cieszy się wolnością. Wiem, jednak, że gdy użyję komendy „do mnie” lub „noga” pies przybiega w 90% przypadków. Ze względu na pozostałe 10% staram się wybierać miejsca z ograniczoną ilością psów, lub takie pory, kiedy nie ma ich wiele w parku. Niestety ludzie nie zdają sobie sprawy, że pies nie przyjdzie do nich, gdy go tego wcześniej nie nauczą. Poza tym należy zaoferować mu coś „w zamian”, gdy my, sami w sobie, nie jesteśmy jeszcze dla niego wystarczającą zachętą. Przesadzam? Zdziwiliby się Państwo jak długo ludzie próbują przywołać swoje psy….
pieski.net |
Odrębną i jakże zaskakującą dla mnie kwestią, (dla której nawet nie potrafię stworzyć komentarza) jest wypuszczanie psa na spacer i czekanie na niego w kapciach, na klatce schodowej. Niesamowity jest widok pupila, który wybiega na maleńki, zadbany trawniczek, by obsiusiać tabliczkę z zakazem wyprowadzania psów, po czym wrócić do właścicielki w kapciuszkach.
Wielu z nas, posiadaczy psów, zdaje sobie sprawę, że nie spełnia w 100% potrzeb swojego pupila, co jest zupełnie zrozumiałe. Uważam jednak, że jedynie Ci z nas, którzy mają tego świadomość dążą do ciągłego ulepszania swoich możliwości w tej dziedzinie. Dlatego tak ważne jest, by mówić o psich potrzebach i relacjach pomiędzy psem a człowiekiem oraz samymi psami. Czasem wystarczy krótka, sympatyczna rozmowa z sąsiadką, by ta zaczęła bawić się ze swoim psem, a nie jedynie go karmić i wyprowadzać na spacer.